Ludwiq Ludwiq
1398
BLOG

Telefon do ministra Sasina

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Jedną z zagadek związanych z katastrofą Tupolewa 10 kwietnia 2010 roku jest pierwszy telefon Pana Marcina Wierzchowskiego do ministra Jacka Sasina. A dokładniej czas w którym połączenie to nastąpiło. Pracownik kancelarii śp. profesora Lecha Kaczyńskiego miał zadzwonić do swojego przełożonego oczekującego na cmentarzu w Katyniu jak tylko samolot z prezydentem wyląduje na Siewiernym.

Miałem umowę z tym pracownikiem, panem Marcinem Wierzchowskim, pracownikiem, który udał się na lotnisko, moim pracownikiem, że w momencie, kiedy samolot wyląduje, on mnie poinformuje telefonicznie, o tym, że jest lądowanie, że lądowanie się odbyło.

www.youtube.com/watch (od 11:40)

orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf (strona 4-5)

W programie "Polski punkt widzenia" Marcin Wierzchowski twierdzi, że zadzwonił do swojego szefa od razu po dotarciu na miejsce tragedii, czyli parę minut po upadku samolotu.

Ja pana ambasadora Bahra zapamiętałem w momencie gdy pojawił się pan minister Sasin, do którego zadzwoniłem od razu ... od razu ...

Czyli Pana pierwsza reakcja była, nie rozmawiał pan z nikim i zatelefonował pan?

Tak, tak.

Do?

Do ministra Sasina z informacją. No ja byłem załamany, powiem szczerze płakałem. Świadomość tego, że na pokładzie był pan prezydent, byli ci wszyscy ludzie z których częścią się dobrze znałem, z niektórymi osobami się przyjaźniłem. I po prostu pierwszą rzeczą która przyszła mi do głowy to jest telefon do, do ministra Sasina z informacją, że jest katastrofa, że jest tragedia. On mnie uspokajał, mówił ... w ogóle Marcin co ty opowiadasz, to jest niemożliwe. No i płacz.

Która to mogła być godzina?

To ... parę minut po tym jak się rozbił samolot.

www.youtube.com/watch (od 14:38) i w części drugiej

www.youtube.com/watch (od początku)

W RMF FM relacjonuje, że pierwsza myśl była taka, że musi zadzwonić do swojego bezpośredniego przełożonego.

Co pan wtedy zrobił? Pan, urzędnik Kancelarii Prezydenta? Wyciągnął pan telefon, zadzwonił do swoich przełożonych?

- Pierwsza myśl, która od razu przyszła mi do głowy, była taka, że muszę zadzwonić do ministra Sasina, który oczekiwał na cmentarzu w Katyniu na przyjazd pana prezydenta i poinformować go - jako mojego bezpośredniego przełożonego - o tym, że jest taka tragedia i że nie przyjedziemy.

Zadzwonił pan?

- Tak, zadzwoniłem z wielkim bólem. On mi mówił: "uspokój się", "co ty mówisz", "to niemożliwe".

fakty.interia.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje/komentarze/news-wierzchowski-dopiero-jak-zobaczylem-bialo-czerwone-malowania,nId,897352 

Wierzchowski widząc ogrom tragedii płakał, jego telefoniczna relacja była chaotyczna. Między innymi przekazał informację, że (chyba) wszyscy zginęli. Przed Zespołem Parlamentarnym mówi tak:

Ja byłem nie od strony drogi tylko od strony lotniska i zobaczyłem przy, to co zostało, to co zostało z samolotu i, i te koła Tupolewa. Szok, tak, dla mnie szok. Ja, pierwsze co mi przyszło, mówię może to nie ten samolot, nie, to niemożliwe. No było dużo emocji, jeśli chodzi o mnie, po prostu popłakałem się jak dziecko. I wziąłem telefon zadzwoniłem, zadzwoniłem, zadzwoniłem do ministra Sasina i jąkającym głosem powiedziałem mu, że słuchaj no chyba nie przyjedziemy, bo w ogóle jest ... On mówi żebym się uspokoił, co się stało? Ja mówię, że się samolot rozbił i wszyscy nie żyją, i ...

orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101216/%24File/78_20101216.pdf (strona 41-42)

www.youtube.com/watch (od 1:17:50)

W poniższym artykule podano, że telefon miał miejsce o godzinie około 8:45

Dochodziła 8.45 na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Jacek Sasin, zastępca szefa Kancelarii Prezydenta czekał właśnie na Lecha Kaczyńskiego. W jego kieszeni zadzwoniła komórka. Treść tej rozmowy podają Marcin Dzierżanowski i Michał Krzymowski, autorzy książki "Smoleńsk. Zapis śmierci". Do Sasina dzwonił Marcin Wierzchowski, pracownik Kancelarii Prezydenta, który czekał na lotnisku na przylot delegacji. Był na miejscu tragedii.

www.fakt.pl/-quot-Wszystko-jest-rozje-wszyscy-nie-zyja-quot-,artykuly,99416,1.html

Minister Sasin twierdzi natomiast, że po rozmowie z Tadeuszem Stachelskim sam zadzwonił do swojego pracownika ale ten nie odbierał telefonu.

No więc ja się zdenerwowałem oczywiście w tym momencie i postanowiłem dowiedzieć się czegoś, czegoś więcej. Pierwszą moją reakcją był telefon do tego pracownika, mojego pracownika, który był na lotnisku, do pana Wierzchowskiego. On nie odbierał telefonu. Dzwoniłem do niego, nie odbierał telefonu.

orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf (strona 6)

Tadeusz Stachelski natomiast o wypadku dowiedział się od Dariusza Górczyńskiego, który pierwszy telefon po tragedii wykonał do dyrektora Bratkiewicza (8:43) a drugi właśnie do pracownika polskiego protokołu dyplomatycznego, który był w tym momencie na cmentarzu w Katyniu.

forum.pomorska.pl/protokol-o-trzech-rannych-ze-smolenska-takze-rosyjskie-media-mowily-o-rannych-10042010-t150434/

niezalezna.pl/3955-turowski-mowil-o-trzech-rannych-ze-smolenska

Świadkiem rozmowy telefonicznej Górczyńskiego ze Stachelskim był minister Sasin.

No i taki w lekkim niepokoju ale jakby bez jakiegoś dramatycznego nastroju spostrzegłem pana Stachelskiego, podszedłem do niego. I w momencie, kiedy do niego podchodziłem zadzwonił jego telefon, zadzwoniła jego komórka, on odebrał komórkę. Ja po prostu podszedłem, stanąłem obok niego, postanowiłem poczekać aż
skończy tą rozmowę.

orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf (strona 5 i 6)

Pan Jacek Sasin lokalizuje ten pierwszy po katastrofie kontakt z Wierzchowskim między telefonem do żony (9:04) a wyjazdem z cmentarza (9:10) czyli około 20 minut później (powiedzmy 15-25 minut później) niż jego pracownik.

Przepraszam, bo bym minął się z prawdą, dostałem informację tuż przez samym wyjazdem, już po odbyciu tej rozmowy z żoną i po próbach połączenia, o najważniejszej rzeczy zapomniałem, zadzwonił, oddzwonił do mnie pracownik mój z, pan Wierzchowski, który był na lotnisku i jakby w niezwykle emocjonalny sposób zaczął mi relacjonować, co się tam wydarzyło. Ponieważ jak się okazało, dotarł właśnie na miejsce katastrofy. (strona 7 i 8)

Też może, ale to jest taka godzina, którą zapamiętałem, znaczy nie tyle ja zapamiętałem, co właśnie o tej godzinie, o 8.04 dzwoniłem do małżonki, o 9.04, a ona jakby miała czas w telefonie, więc sprawdziła później godzinę połączenia. Więc jeszcze, no to 10 po, mniej więcej wyjechałem, powiedzmy o wpół do byłem, o wpół do 10. byłem na lotnisku, bo tam spędziłem jednak myślę około, około godziny na miejscu katastrofy, więc to byłaby godzina wpół do 11., o 11. byłem z powrotem na, na cmentarzu. Więc myślę, że z ministrem Dudą, ja rozmawiałem z ministrem Dudą pewnie około godziny 12., a on relacjonował mi wydarzenia, które miały miejsce wcześniej. (strona 21)

orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101006/%24File/78_20101006.pdf

www.youtube.com/watch (od 20:00 i od 59:30)

Tak więc o której godzinie Marcin Wierzchowski wykonał pierwszy telefon do swojego bezpośredniego przełożonego?

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka