Ludwiq Ludwiq
484
BLOG

Podczas przesiadki

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

Jednym z pielgrzymów, którzy 9 kwietnia 2010 roku udali się na uroczystości 70 rocznicy zbrodni katyńskiej był Jan Krzysztof Ardanowski. Były wiceminister rolnictwa początkowo miał lecieć samolotem ale ostatecznie pojechał pociągiem do Smoleńska.

Na liście pokładowej początkowo znalazł się doradca prezydenta ds. rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Okazuje się jednak, że pochodzący z naszego regionu były wiceminister rolnictwa na uroczystości do Katynia jechał pociągiem.

http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100410/REGION/444337622

Dziennikarka "Gazety Pomorskiej" jeszcze 10 kwietnia przeprowadziła z wiceministrem wywiad, który opublikowano na stronie internetowej o 18:30. Oto jego fragmenty:

- Pana nazwisko znalazło się na liście pokładowej prezydenckiego samolotu. Nie wsiadł pan do niego...
- Nie, bo wybrałem podróż specjalnym pociągiem, który wyruszył z Warszawy do Smoleńska. Jechało nim około 500 osób, a wśród nich przedstawiciele Rodzin Katyńskich, harcerze, żołnierze. Wiedziałem, że przyda im się pomoc w podróży, bo to często ludzie starsi, schorowani. A w samolocie moje miejsce miał zająć ktoś, komu trudno podróżować już pociągiem. Leciało przecież wielu kombatantów.

- Kto poleciał zamiast pana?
- Nie wiem.

- Kiedy dowiedział się pan o tragedii?
- Podczas przesiadki. W Smoleńsku czekaliśmy na autokary, które miały nas zabrać do Katynia i wtedy zadzwonił ktoś z Polski i powiedział, że telewizja informuje, że samolot się rozbił. Wciąż nie mogę w to uwierzyć! Zginęło tak wielu moich przyjaciół, ludzi których ceniłem i szanowałem.

http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100410/REGION/429854706

Czy rzeczywiście pan Ardanowski o tragedii dowiedział się podczas przesiadki? W wywiadzie bezpośrednim z dnia 17.01.2014 Ardanowski nic nie wspomina o tym jakoby o tragedii dowiedział się podczas przesiadki. (od 5:45)

- Pan się prawdopodobnie dowiedział nie wiem telefonicznie czy ktoś panu to przekazał, że tam, że była tak zwana katastrofa? Później była jakaś giełda informacji. Skąd od razu wiedzieliście, że wszyscy nie żyją?

- Nie. To było stopniowane. Przede wszystkim dotarliśmy pociągiem do Katynia, yy do Smoleńska. Stamtąd przejazdy autobusami. Nie mieliśmy własnych środków komunikacji. To były podstawione przez Rosjan autobusy. Dotarliśmy do Katynia, w pobliżu stacji kolejowej Gniezdowo. Tam furtki do wykrywania metalu, wchodzenie na cmentarz. To trwało długo. Potem na cmentarzu, no dość zimno... to na co wtedy ... bo trochę się ubrałem mało ... jak na tamte warunki odpowiednio ... w dość cienki płaszcz. Było chłodno i to na co zwróciłem uwagę tam w tym lesie katyńskim: zimne, wiosenne, przezroczyste powietrze. Po czasie to skonstatowałem, że wtedy na to zwróciłem uwagę. Więc trwały przygotowania. Księża rozkładali przy ołtarzu to co jest niezbędne do odprawiania mszy. Kompania honorowa ćwiczyła na sucho salwy, przygotowywano wieńce, harcerze ... , my czekaliśmy na przylot, na przyjazd tej delegacji, która miała dotrzeć samolotem. W pewnej chwili jakieś zamieszanie. Widzę, że Jacek Sasin biegiem do jakiegoś samochodu osobowego, który mu towarzyszył chyba z Polski wpada, gdzieś odjeżdża. Żołnierze są, którzy nam towarzyszyli zdezorientowani i zaczęły dzwonić telefony od naszych rodzin, od naszych krewnych, od przyjaciół z Polski. Informacje bardzo szczątkowe, coś się wydarzyło z samolotem. Pierwsze informacje, że uległ przy lądowaniu katastrofie, że są ofiary śmiertelne. No ale to by sugerowało, że również no ileś osób żyje. To stopniowanie, potem coraz bardziej. Natomiast no informacje o tym, że zginęli wszyscy to po powrocie Jacka Sasina i ambasadora Bahra, którzy zakomunikowali, że nikt więcej z tych którzy podróżowali Tupolewem, nikt więcej już do nas nie dotrze.     

https://vimeo.com/84416652

Czyli jak to było? Odpowiadam. Pociąg specjalny przyjechał do Smoleńska o 6:00 czasu moskiewskiego letniego MSD. Parlamentarzyści wyjechali z dworca między 6:37 a 6:46 czasu moskiewskiego letniego na śniadanie do "Dubrawy". Jan Ardanowski w kwietniu 2010 roku jeszcze nie był posłem. Został nim dopiero 8 listopada 2011 roku, dlatego też 10.04.2010 nie był na śniadaniu w restauracji "Dubrawa". Musiał czekać w Smoleńsku na autokar, który około 9:35-40 MSD wyjechał z dworca do Katynia. Kilka, kilkanaście minut po dziesiątej czasu moskiewskiego letniego dotarł zapewne do Katynia. A następnie czekał w długiej kolejce przed Memoriałem. Jeszcze po jedenastej czasu lokalnego musiał być w okolicy wejścia głównego bo widział jak Jacek Sasin biegnie do samochodu osobowego i odjeżdża. A Sasin wg jego relacji wyjechał z Katynia około 9:10 CEST.

Podczas przesiadki

Godzina ok. 10:37:07 CEST Jan Ardanowski podchodzi do Jacka Sasina.

Podczas przesiadki

Godzina ok. 10:37:18 CEST Były wiceminister rolnictwa rozmawia z Jackiem Sasinem.

Wnioski: Jan Ardanowski nie mógł podczas przesiadki w Smoleńsku dowiedzieć się o tragedii od kogoś dzwoniącego z Polski dlatego, że autokary z dworca wyjechały około 9:35-40 czasu moskiewskiego MSD. W Polsce była wtedy godzina 7:35-40 czasu polskiego letniego CEST i żadne media w naszym kraju nie informowały o katastrofie w tym czasie. Prawdopodobnie dziennikarka źle spisała wywiad z wiceministrem.

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka